piątek, 1 sierpnia 2014

Prolog

Naples, Florida

Zbierałam się do niego z tysiąc razy i w końcu jest! Jako, że jest to wstęp nie zrażajcie się długością ani samym tematem. Zdecydowanie jest to wprowadzenie do czegoś większego.

Jedno pytanie, dość istotne: Czcionka taka jak tu czy poniżej czy może po środku?
Blueberry




  Docisnęłam łydki do boków Formotie i wypchnęłam biodra. Siwy zareagował wzorcowo. Gwałtownie wyskoczył do przodu, na co byłam doskonale przygotowana, i wyciągnął galop. Teraz jego grzywa, zapleciona przez moją mamę w idealny kłos, rytmicznie uderzała o umięśnioną szyję. Mój warkocz prawdopodobnie odbijał się w tym samym tempie, pomijając brązowo rudawe pasma, którym udało się wyplątać, jednak nie skupiłam na tym większej uwagi. Liczyłam foule i kontrolowałam odległość od przeszkody. Był to szereg złożony z stacjonaty i oksera. Musiałam szybko wpasować się po pierwszym skoku, żeby nie zniszczyć drugiego, więc w myślach odliczyłam.
   Trzy foule. Dwie foule. Jedna foule.
   Formotie odbił się w miejscu, które wyznaczyłam, dlatego jedynie ściągnęłam wodze i czekałam na niego. I wtedy poczułam, że straciliśmy równowagę. Przechyliłam się do przodu i wylądowałam przed siodłem. Ogier ostatkiem sił spróbował wybić się i uratować sytuację jednak wiedziałam, że nawet on nie da rady z takim przeciążeniem. Nogi wyleciały mi ze strzemion, a sama zsunęłam się. Poczułam w ustach piasek, a chwilę później coś ciężkiego spadło na mnie. Nie potrafiłam złapać oddechu. Wydawało mi się, że tonę i nie umiałam płynąć do góry. Co za ironia! Pływam od dziecka i zawsze zachowuję się jak ryba w wodzie, a teraz nie mogłam nawet ruszyć kończynami. Macki wody coraz szybciej i mocniej pociągały mnie w dół, a ja nic nie robiłam. Jedynie czekałam na pewne uduszenia.
   Oby nadeszło szybko, pomyślałam.
   Dookoła robiło się coraz ciemniej. Powoli przestawałam widzieć i czuć. Już nawet ciało Formotie wydawało mi się lekkie jak kartka papieru.
   Straciłam przytomność.



   - Miała ogromne szczęście – usłyszałam męski głos. – Gdyby zwierzę nie próbowało przeskoczyć, to staranowaliby przeszkodę jej głową.
   Chwilę trawiłam tą informację zanim dotarło do mnie o czym mówił nieznajomy. Formotie. Okser. I wypadek. Próbowałam otworzyć oczy jednak były sklejone. Wokół głowy słyszałam jakieś piszczenie i klikanie, a w rękę coś mnie uwierało.
   Muszę być w szpitalu, pomyślałam.
   - Doktorze Ty, czyżby uważał Pan, że Formotie poświęcił swoje życie? – zaczynałam odpływać, ale zorientowałam się, że znałam głos drugiego rozmówcy.
   - Nie nazwałbym tak tego, ale… chyba próbował jakoś naprawić sytuację. Choć nie miał szans.
   - I owszem! – tym razem rozpoznałam głos wuja Radlesona, brata taty. - Błąd organizatorów jest nie do wybaczenia. Moja Corinne o mało nie zginęła, a Formotie nie miał żadnych szans na przeżycie. Uśpienie było jedyną możliwością.
   Uśpienie?, pomyślałam. Po chwili wszystko ułożyłam w głowie. Poświęcił swoje życie, nie miał szans, uśpienie… Formotie!
   Podniosłam się do pozycji siedzącej i wyrwałam z ręki wszystkie kable. Oczy miałam pełne łez, których już nie chciałam trzymać. Docierała do mnie prawda. Najprawdziwsza prawda. Zaczęłam się rzucać po łóżku, a płacz wstrząsał moim organizmem. Próbowałam łapać powietrze wielkimi haustami jednak coraz bardziej się dusiłam. W końcu poczułam ukłucie w ręce i opadłam na poduszkę. Owijała mnie biała chmura senności, którą przywitałam z otwartymi rękoma. Powoli zamykały mi się powieki, które ważyły co najmniej tonę. Jeszcze przed uśnięciem usłyszałam wuja.
   - Ile to już?
   - Ponad dwa tygodnie. I ciągle bez zmian.

9 komentarzy:

  1. Siemaneczko! :3
    Dziś tylko przeczytałam Prolog, bo widząc jak długi jest rozdział pierwszy postanowiłam sobie go zostawić na jutro ( dziś już jestem zmęczona, spać mi się chcę, a musze odwiedzić jeszcze jeden blog sama rozumiesz :D) Ciekawie się zapowiada. Widać, że pasją głównej bohaterki jest jazda konna :D Wspł z powodu Formotie :c no i czy po tym wypadku nadal będzie chciała uprawiać sport? :3 W sumie nie dostrzegłam też rażącyh błedów :D za co plus dla Cb oraz ładny szablon i dobry styl pisania :> w wolnej chwili wpadnij do mnie. Pozdrawiam. :3 XOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobraaa... dodaję komentarz trzeci raz.... Tym razem skopiuję ^.^
      Potem do ciebie zajrzę, ale teraz zaczynam oglądać "Gwiazd naszych wina", więc tylko ten komentarz i zmykam do filmu -> ciekawe czy będę ryczeć :P
      Dzięki za pochwałę i wgl. Już myślałam, że w Prologu nigdy nie będzie kom. a tu taka miła niespodzianka :)
      Również pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Bardzo ciekawie sie zaczyna, uwielbiam konie <3 To zarazem piękne jak i smutne ,że Formotie oddal życie za Corinne ;_; Lece czytać masywny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Formotie to klacz :)
      Dalej nie będzie raczej dużo o koniach ale jeszcze zobaczymy.
      Dziekuje!

      Usuń
  3. Dopiero teraz trafiłam na twojego bloga. Prolog bardzo fajny, dlatego zabieram się za czytanie rozdziałów! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam na bloga całkiem przypadkiem. Musze przyznać, że zaczyna się całkiem ciekawie. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
    To lecę czytać pierwszy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :P
      Zobaczymy! :)

      Usuń
  5. A ja nie mogę powiedzieć, ze trafiła całkiem przypadkiem. ;) W jednym z rejestrów zauważyłam, że znajduję się w zakładce "Polecane przez czytelników". Na początku kliknęłam ze zwykłej ciekawości, jednak blog tak utkwił mi w głowie, że po tych paru tygodniach musiałam do niego wrócić. Mam trochę do nadrobienia więc ruszam dalej.

    Zastanawia mnie tylko jedno. Jeśli chodzi o dokładność opisów, masz również coś wspólnego z jazdą konną w życiu realnym? Czy po prostu tak potrafisz zaczarować czytelników swoją wyobraźnią?

    Zapraszam do siebie, chociaż to wszystko jest jeszcze w wielkiej, budowie.
    www.bezcenna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

CZYTAM = KOMENTUJĘ :)