Warszawa, Polska
Już jutro szkoła :< Nie wiem, czy wtedy rozdziały nie będą co dwa tygodnie. Zobaczymy!
Co do rozdziału. No wiecie, takie rozdziały też są potrzebne. Wiem, że nic się nie dzieje, ale gdybym nie wytłumaczyła niektórych rzeczy historia nie miałaby sensu. Mam nadzieję, że przetrwacie :)
Blueberry
Zacisnęłam
zamknięte już oczy. Jasne światło obudziło mnie, a teraz jeszcze niestosownie
raziło. Wepchnęłam głowę mocniej w twardą poduszkę. Wolałam miękkie, ale byłam
jeszcze śpiąca, więc nie miałam zamiaru szukać innej. Póki nie otworzę oczu mam
szanse jeszcze zasnąć. Właśnie! To była noc bez koszmarów. W każdym razie ich
nie zapamiętałam. Kojarzę tylko pustkę. Pustkę bez żadnych emocji. Pustkę,
przez którą nareszcie czułam się wyspana.
Dałam sobie
jeszcze chwilę na spanie. W końcu wuj Radleson wyjechał wczoraj wieczorem, więc
nikt przez najbliższy tydzień nie będzie mi w niczym przeszkadzał. Nie żebym
nie lubiła Rada, ale jednak wolność…
Wepchnęłam głowę
mocniej w poduszkę. Była zdecydowanie za twarda i do tego pachniała sosną.
Bardzo ładnie, ale aktualnie nie mogłam złapać powietrza. Westchnęłam i
zaczęłam po omacku szukać ręką innej poduszki. Nagle dotknęłam jakiś przedmiot.
Był miękki, choć po nacisku stawał się twardy. Przypominał… nos. Otworzyłam
szeroko oczy i błyskawicznie schowałam rękę pod brzuch.
- Co - odchrząknęłam.
– Co ty tu u diabła ro… bisz… - Gdy kończyłam pytanie wszystko mi się
przypomniało. Cała sytuacja spłynęła na mnie w ułamek sekundy. Martin.
Zamilkłam i
pytająco spytałam na siedzącego na moim łóżku Trave.
Twarda poduszka?,
zadrwił głosik w mojej głowie.
- Jeszcze nie
odpoczęłaś. Śpij – ostatnie słowo zabrzmiało jak prośba.
Chwilę
przetwarzałam jego wypowiedź. W końcu, po minucie milczenia, zorientowałam się,
że czeka aż zamknę oczy albo się odezwę.
- Nie – starałam
się opanować. – Ostatnie co pamiętam to Martin, kiedy… A teraz widzę ciebie. I
to w moim łóżku! Chyba masz mi coś do wytłumaczenia, co?
Chłopak zgarnął
grzywkę z czoła i westchnął. Widać było, że spodziewał się tego momentu.
- Nie mogę…
- Nie –
przerwałam mu. - Wszystko przede mną ukrywacie! Mam jakieś cholerne koszmary –
zaczęłam wrzeszczeć i nie mogłam się opanować. – Do tego ciągle mam nienormalny
siniak! Z resztą ten dupek powiedział, że to znak! Skoro ja go mam, to chyba mogę
wiedzieć, co ze mną jest nie tak! I jeszcze widzę jakieś nienormalne… -
zamilkłam. Nie byłam pewna, czy niebieska poświata nie była jedynie wytworem
wyobraźni.
- Cori, chodzi o
twoje bezpieczeństwo – uważnie spojrzał mi w oczy.
Wytrzymałam jego
przeszywające spojrzenie. To mogła być moja jedyna szansa.
- Auxilium.
To jedno słowo zaważyło.
Jedno słowo.
Trave
natychmiast podniósł się na ramieniu i ściągnął usta. Był zaskoczony i zdezorientowany.
Starał się to ukryć, ale wyłapałam to i on o tym wiedział. Przesunęłam się
kawałek od niego, musiałam się opanować, bo ciągle czułam zapach sosen.
- Dobra.
Odetchnęłam.
Udało mi się go namówić. Albo zmusić.
- Jesteśmy inni.
Chyba już to zauważyłaś – spojrzał się na ręce i zaczął nimi bawić. Nie
przerywałam mu. – Ciężko mi to wytłumaczyć.
- Powiedz mi.
Muszę się dowiedzieć.
- Tu chodzi o
twoje bezpieczeństwo – uniosłam brew, a on uśmiechnął się smutno. – Naprawdę chcesz
wiedzieć?
Jego wyraz
twarzy, ton głos był tak prawdziwy, że aż mnie zatkało. Domyśliłam się, że moja
odpowiedź zmieni wszystko, co uważałam za najważniejsze i prawdziwe. Będę
niezaprzeczalnie inną osobą niż dotychczas. A może już jestem? Ale teraz już
nie mogłam się wycofać. Postawiłam sprawę jasno.
- Jesteś…
człowiekiem? – postawiłam sprawę jasno. I tak wiedział, że co nieco odkryłam.
Traven zaśmiał
się krótko.
- Można tak
powiedzieć.
- Można? –
odetchnęłam mimowolnie. Przynajmniej nie był jakimś kosmitą z Marsa. – Co masz
na myśli, mówiąc „można”?
- Nie jesteśmy
zwyczajni.
Żołądek wykonał
mi kilka salt.
- To czym
jesteś? Wampirem? Wilkołakiem?
Przewrócił
oczami i dopadł go atak śmiechu. To chyba była odpowiedź zaprzeczająca.
- Naczytałaś się
za dużo książek, wiesz?
Zabiłam go
wzrokiem.
- Pokażę ci.
Będzie łatwiej… chyba.
Usiadł i
wyciągnął przed siebie ręce. Chwilę później światło pojawiło się przy opuszkach
jego palców. Przybierało poświatę w kolorze pomarańczy wymieszanej z
czerwienią. Zmrużył oczy i zjawisko zmieniło się w jasną niebieską kulę, a
sekundę później zwiększyło. W końcu palce stały się normalne. Normalne dla
mnie.
- Cholera jasna…
- przesunęłam się na drugi koniec łóżka. Była przerażona. Nie przewidziało mi
się. Niestety.
- Jesteś kosmitą…
- Ty tak na
serio? Nie. Nie umiem czytać w twoich myślach, ale widzę, że jesteś przerażona.
Nic ci nie zrobię. Naprawdę.
- Co? –
wydukałam niepewnym głosem.
- Opowiem ci,
dobrze – kiwnęłam głową. – Jesteśmy nadludźmi. Nie po…
- Czym?!
- Daj mi
skończyć. Nie jest to dla mnie łatwe, naprawdę – spojrzał się na mnie i wrócił
wzrokiem do rąk. Przeplatał pace ze sobą. – Pochodzimy stąd, z ziemi. Z początku nikt o nas nie wiedział.
Wiązaliśmy się ze swoim gatunkiem i nie przebywaliśmy w pobliżu ludzi, więc
było łatwo. Ale z czasem zaczął się kolonializm. Zaczęli tu przyjeżdżać Anglicy,
Francuzi i pojawiło się wiele ludzi. Jest to zakazane, ale niektórzy z nas
zakochali się w was, w ludziach. I… Wtedy często zdarzały się wypadki. My… my możemy
leczyć. Pobieramy energię, dzięki Słońcu. To dlatego widziałaś tą poświatę. Musimy
doładowywać energię. Dlatego jest nas dużo tu, w pobliżu sosen. One potrzebują
ogromną ilość słońca, więc przebywając między nimi ładujemy się. – to tłumaczy
zapach. - Musimy też od czasu do czasu polować na zwierzęta. Zawsze na rogate,
a najlepiej antylopy. Są one symbolem naszego bóstwa, Auxa – wziął większy
oddech i rzucił mi szybkie spojrzenie. Pewnie patrzył, czy już zemdlałam. - Wróćmy.
Często, gdy leczymy zaczynają się zmiany. Szczególnie w przypadkach
śmiertelnych. Wtedy ludzie zmieniają się w nas, z początku to widać. Nie mają
kontroli nad mocą i cały czas się błyszczą. I to nie tylu na rękach. Gdy
walczymy błyszczymy cali. Prawie nie widać wtedy skóry.
- Walczyłeś? –
pokiwał, twierdząco głową.
- Z czasem
nadludzie zechcieli mieć więcej siły. Zaczęli tworzyć nowostworzonych i
zabierać ich moce. Gdy masz już moc i nagle ona zniknie umierasz. Więc wiele
tysięcy ludzi zaczęło znikać. Wtedy już podzieliliśmy się na dwa społeczeństwa.
Nazywamy je Nadludźmi Światłości i Nadludźmi Ciemności. Ci drudzy zabijali, by
mieć większą moc. Chyba chcieli opanować cały świat.
- Chyba? To już
ich nie ma? – musiałam się w końcu odezwać. Przynajmniej nadążałam z nowymi
informacjami.
- Daj mi
skończyć – uśmiechnął się i odgarnął kosmyki włosów z mojego czoła. Nawet nie
zauważyłam kiedy się przybliżył. – Ze względu na zaginięcia zainteresował się
tym rząd i… I w końcu udało im się nas odkryć. Zainteresowała się nami NSA…
- Kto?
-… Czyli
Narodowa Agencja Bezpieczeństwa. Jest najtajniejszą organizacją rządową. Nawet
prezydent jest w niewiedzy – uśmiechnął się drwiąco i kontynuował. - Ciągle
jesteśmy pod kontrolą, a czasem są zaginięcia niektórych z nas. Nasza Rada
dowiedziała się, że próbują stworzyć własnych nadludzi, a do tego potrzebują eksperymentów
nad… nad nowostworzonymi i nie tylko. I biorą tylko Światłość. Ciemność
okłamała ich i powiedziała, że to Światłość jest wszystkiemu winna i zaczęła z
nimi współpracować. Oni do naładowania się potrzebują nowostworzonych, których
NSA im zapewnia. Połączyli się, choć Ciemność wynosi z tego więcej. Dostaje z
tego i pieniądze i energię. I to tylko przez to, że wydają nowostworzonych.
- Jak was
rozróżnia…
- Chwileczkę –
uśmiechnął się. Chyba już nie stresowało go, aż tak, tłumaczenie mi
wszystkiego. – Gdy kradniesz komuś moc
zmienia ona kolor. Więc Światłość jest pomarańczowoczerwona, a Ciemność
jasnoniebieska. Widziałaś przed chwilą o co mi chodzi.
- Ty… - W chwili
gdy wypowiedział te słowa uderzyło mnie to, co powiedział. On miał ten drugi
kolor.
Zerwałam się z
łóżka i chciałam wybiec z pokoju. Przez ułamek sekundy widziałam, ze jest zdziwiony,
ale szybko załapał. Poczułam jak otacza mnie ramionami i unieruchamia. Po
chwili pociągnął mnie na ziemię i usiadł obok mnie, ciągle blokując.
- Nie zabiję cię
– powiedział spokojnym, pewnym tonem. Mimo to próbowała się wyrwać. – Okej. Już
tłumaczę. Moja matka była z Ciemności, i owszem. Ale ojciec jest ze Światłości,
widziałaś go już, wiesz, że nie kłamię. Wiążą się z tym odmienne moce.
Światłość może utrzymywać dużo energii, przez co dłużej walczą, choć muszą być
naprawdę bardzo skoncentrowani. I mogą też leczyć. Za to Ciemność… Wiesz, źli
zawsze mają lepiej – uśmiechnął się. Chyba widział, że powoli zaczęłam się rozluźniać,
ale ciągle mnie nie puścił. – Oni mogą kontrolować umysł i ciało. Przez co
niszczą koncentrację, więc mają przewagę. Mogą też przejąć naszą energię, więc
wygląda to jakbyśmy sami się atakowali. Mają też więcej światła, żywią się
nowostworzonymi. A ja? Przecież widziałaś nie tylko niebieską poświatę, prawda?
– kiwnęłam głową. - Ja mam dodatkowe moce. Potrafię kontrolować sny, znam wtedy
myśli śpiącego i mogę też powodować senność. Za to mam nadmierną ilość energii
i mogę zmieniać kolor poświaty, co czyni mnie bezpiecznym. Jestem jednym z
lepszych. Mogę już cię puścić? Nie uciekniesz? – Nie, nie ucieknę. Już zaczęłam
rozumieć.
- Nie, rozumiem –
powiedziałam tylko.
- To dokończę –
musnął mój policzek palcem i oparł się o ścianę obok mnie. – NSA… Hmm… Nasza
Rada dowiedziała się o „własnej armii” NSA – mówiąc to, pokazał palcami
cudzysłów. – I Rada teraz szuka wszystkich nowostworzonych i… robi swoją armię…
Jest niebezpiecznie, Cori, niebezpiecznie.
- Czy ja…
- Jeszcze nie,
ale już wkrótce. Ten siniak… Nie jest siniakiem, tylko znakiem. Nie wiem
dlaczego jest taki olbrzymi, może jesteś wyjątkiem. Tacy też się zdarzają.
- Ale… Kiedy? I…
twój ojciec.
- Wypadek z…
Formotie – bezmyślnie pokiwałam głową. No tak… Musieli mnie wyleczyć i od razu
po tym zaczęły się koszmary. – Orchideal wie, że się zmieniasz, ale cię nie
wyda. Nie pozwolę mu. Nie martw się.
- Formotie… - próbowałam
ciągnąć.
- Daj spokój –
Trave natychmiast się spiął.
- Będziesz
musiał mnie wydać.
- Co?
- W Radzie jest
tak zapisane. Przy Przemienionych.
- Nie wydam cię,
jasne? – uśmiechnął się smutno. Pokiwałam głową. – Dużo się dowiedziałaś sama.
Dlatego byłaś z Martinem na randce?
- To nie była
randka! On… mnie nakrył i… no wiesz. Jakim cudem w ogóle tam się znalazłeś?
- Wtedy… To było
dziwne. I to nawet dla mnie. Usłyszałem
twój sen. Błagałaś o pomoc. Chwilę mi to zajęło, ale w końcu cię… wytropiłem.
- Jak wilki?
- Można tak
powiedzieć. Coś w tym stylu. Coś jeszcze?
Kiwnęłam głową.
Miałam jeszcze jedno pytanie, choć było mocne.
- Joseniren Ree –
wypaliłam z wypiekami na twarzy. – I Amantha.
Travena
natychmiastowo się spiął, ale po chwili powróciła jego normalna poza. Taka
wyluzowana, choć zawsze skupiona.
- Cori? Nie
jesteś śpiąca? – nachylił się nade mną, tak, że prawie dotykaliśmy się nosami.
- Nie… - powiedziawszy
to, poczułam ogromną senność. Trave. – Ej! Nie, proszę.
- Jesteś jeszcze
zmęczona. Po wczoraj – ostatnie słowa prawie wywarczał. – Nie martw się.
Odrobię twoje lekcje.
- Nie będę tak
długo spała – odparłam ostatnim wysiłkiem sił. Ledwo trzymałam już powieki.
- Tak sądzisz? –
powiedział Trave i pierwszy raz uśmiechnął się łobuzersko.
Zamknęłam oczy i
oparłam się o jego ramię. Poczułam jeszcze, że musnął moje czoło ustami. Albo
był to tylko mój głupi wymysł.
Nadczłowiek, na
samą myśl miałam ochotę się roześmiać. To chyba był jeden wielki, idiotyczny
sen.
Rozdział nie był nudny. Wszystko ładnie, ciekawie wytłumaczyłaś. Nadludzie. Wow. Brak słów i nie mam sił myśleć. Jutro szkoła. Ja umrę. ;-;
OdpowiedzUsuńJeszcze raz. Rozdział był fajny (tak bardzo nie chciałam użyć tego słowa, ale siła wyższa). :))
Czekam na następny. Pozdrawiam i weny. xx
Też nie lubię słowa "fajne" :P
UsuńLiceum mnie zabiło :D
Ale za to niespodziankę mam najlepszą na świecie, mój "ukochany" nauczyciel historii ciągle mnie uczy <3 :)
A ktora klasa? Pierwsza? Bo jak tak to pjona! XD
UsuńJa dwanascie lat mialam najgorszych nauczycieli od historii i chyba nadal tak bedzie. Przynajjmniej wszyscy mi mowia, ze koles jest straszny...
Wybacz, ze tak w kometarzach spamie. XD
Dwanascie? Co ja odwalam. ><
UsuńSorry jeszcze raz.
Hahah, no ja z historii mogę nic nie robić, bo jestem traktowana po prsotu zdjecydownaie NAD NAD :)
UsuńOjooo, to pjona! :3
JEZU NIE WIEM OD CZEGO ZACZĄĆ. ROZDZIAŁ GENIALNY!!!
OdpowiedzUsuńTak się zaczytałam, że nie mogłam uwierzyć jak szybko się skończył :3
Jak Trave mógł ją uśpić!! Grrrr >< Powiem Ci, też że polubiłam Martina. Choć na początku myślałam, że będzie czarnym charakterem I no kurde naprawdę co dwa tygodnie rozdział będzie się pojawiać? : '' ) Widzę też, że dodałaś nowe piosenki ^^ Macklemore <33
cen wi goł bak wis is de moment tunajt is de najt wil fajt til ic ower so łi bora hens ap lajk te sili henc oł bak .... nic XD
Wgl wszystko pięknie, ładnie wytłumaczone z tym nadczłowiekiem. Słońce, sosny, kontrolowanie snów, nsa nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z fbi albo swatem hahaahahah lol noo i to wołanie o pomoc głównej bohaterki ( JA WCALE NIE ZAPOMNIAŁAM JEJ IMIENIA XD ) w śnie, który usłyszał Trevor .. ^^ ciekawe czy coś między nimi pojawi się większe uczucie huhuhu :D
Z niecierpliwością czekam na 6 rozdział.
Gorąco pozdrawiam :D
xoxoxxxoxox
Też lubię tę nutkę <3 I jeszcze Love Runs Out :) Of course,
UsuńHaha też czasem zapominam imion, spk :)
Przeczytałam ten rozdział już dobrych kilka minut temu, ale nadal nie umiem niczego sensownego napisać, więc musisz mi to wybaczyć.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo się cieszę, że dowiedzieliśmy się, kim jest Corni. I kim jest Traven oraz Martin. Nadal wolę tego pierwszego.
Naprawdę, nie rozumiem dlaczego przepraszasz, że rozdział jest taki i siaki. Myślę, że większość z czytelników na niego czekała :)
Chciałabym napisać coś więcej, ale nie umiem. Wiesz, szkoła i takie inne.
No nic, weny i czekam na następny rozdział :)
No mam taką nadzieję, że czekaliście :)
UsuńSzkoła... nommm... Ale ty przynajmniej masz napisane do końca :P
Bardzo lubię Twojego bloga dlatego postanowiłam nominować Cię do Liebster Blog Award. Generalnie wygląda to jak łańcuszek, ale służy popularyzacji blogów, dlatego zachęcam do udziału. Wyjaśnienia i pytania znajdują się na moim blogu w zakładce Liebster Blog Award.
OdpowiedzUsuńhttp://nocna-magia.blogspot.com/
Dziękuje :3
UsuńBardzo mi miło, potem sprawdzę :)
Witaj, zostałaś przez nas nominowana do Liebster Blog Award :) Szczegóły na: http://heaven-knows-niebiosa-wiedza.blogspot.com/2014/09/do-trzech-razy-sztuka-czyli-liebster.html
OdpowiedzUsuńHaha, szalejecie z tymi nagrodami :)
UsuńAle pięknie dziękuje :3
Zwykle wytykam ludziom błędy, podkreślam niedociągnięcia itp. Ale. Ale u Ciebie takich nie ma. Piszesz bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńTwój blog jest świetny! Naprawdę. Wspaniały, oryginalny pomysł, ciekawa fabuła, lekki i przyjemny styl pisania... Długo by wymieniać. Jest dobrze, bardzo dobrze.
Gratuluję interesującego pomysłu i wciągającego wykonania.
Pozdrawiam
Laxus
Ojooo... Jeśli zostaniesz to gwarantuję, że zobaczysz co to za głupoty tu potrafią powstać :P
UsuńDziękuje :3
Zostanę ;)
UsuńLaxus
Jak dla mnie ten rozdział wcale nie był nudny, wręcz przeciwnie - wciągnęłam się XD
OdpowiedzUsuń2 tygodnie? Ryly? Chcesz mnie zabić? ;-; wiem, szkoła, nauka itd. Znam ten ból :"))
No cóż, czekam na kolejne rozdziały, weny :))
Niestety 2 tyg, a i tak jak patrzę na to co się będzie działo to boję się co do tego terminu :)
UsuńNa bogów, to jest genialne!
OdpowiedzUsuńJako dla fanki fantastyki i romansu (najlepiej razem) jestem zachwycona. Świetna fabuła i styl. Pomimo, że rozdział opisuje jedną rozmowę to wciąga jakby opowiadał o roku życia bohaterów. W dodatku, w erze identycznych opowiadań na ten sam temat, albo bardzo wąski ich zarys, jestem pełna podziwu i zakochana.
Będę z cała pewnością zaglądała tutaj jak najczęściej. Motywujesz mnie do pisania u siebie i do nie zarzucania pomysłu zabawy z pisaniem, chociaż bawię się zupełnie innym stylem.
Dziękuje za tak wybitny i zachęcający do dalszych nudnych wpisów :D
UsuńChoć chyba najwspanialsza rzecz to to że chcesz pisać ale zapewnie nie przeze mnie, nosz bez przesady :P
Też najbardziej lubię taki łączony gatunek!
To ma być nudne?!?!?!? Jak to jest nudne ,to ja poproszę więcej takich "nudnych" rozdziałów. Piszesz pięknie i twoje opowiadanie cały czas mnie zaskakuje. Lubię opowiadania z domieszką fantasy :D Szczerze mówiąc znudziły mi się FF o badboyach ,porywających laskę, szantażujących ją ,później sie zakochują i happy end -,- Przy pierwszych dwóch jescze tolerowalam ,ale potem po prostu przestaje czytać ,raki blog. U ciebie jest zupełnie inaczej ;3 Jeszcze nie spotkałam sie z blogiem o takiej fabule ,więc chętnie będę czytać kolejne rozdziały ,które mam nadzieje pojawią sie niebawem.
OdpowiedzUsuń~Asia~
Też mam nadzieję, że wytrzymam dużo więcej :3
UsuńJa za FanFiction wgl nie przepadam, ewnt. Igrzyska i tyle. No ale to dopiero początki :)
Rozdział jest genialny ! :*
OdpowiedzUsuńCzekam za nn :)
Pzdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie ♥
Oj wena się przyda ale dziękuje ślicznie!!! :)
UsuńWyczuwam spamik... ^.^
OdpowiedzUsuńEh... Skończyłam czytać. ;) Rozdział świetny. Naprawdę ciekawie to wytłumaczyłaś i dziękowałam w duchu, że to znów nie jakieś wampiry czy wilkołaki (ostatnio taka tematyka mi się przejadła). Ciekawi mnie co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w pisaniu :P
Dziekuje bardzo!
UsuńSama rownież nie jestem wielbicielka wampirów a juz szczególnie wilkołaków :3
Jeśli tu miałam poczuć iskierki nudy, to koleżanko! Bardzo, ale to bardzo się pomyliłaś! Powiem Ci, że naprawdę to co stworzyłaś do tej pory jest czystą oryginalnością! Oczywiście, już zakochałam się w nadczłowieku mającym tak jakby "dwie energię"! Nie czyta w myślach, tylko w snach! Potrafi spowodować senność! Po prostu urzekłaś, mnie! Naprawdę! A znak?! Ah! Udało Ci się!
OdpowiedzUsuńNie chce, abyś wyczuła "spamik", ale korzystając z okazji zapraszam Cię do siebie - www.bezcenna.blogspot.com Większość rzeczy jest w budowie, jednak prolog już powstał. Zapraszam. ;)
Gdzie jesteś Blueberry?
OdpowiedzUsuńSiedziałam w gipsie! :D
Usuń